środa, 16 maja 2018

Rozdział pierwszy

Witam serdecznie! Dawno mnie tu nie było, ale wracam z czymś nowym. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. :)
Historia publikowana jest również na wattpadzie


Kartonowe pudła porozstawiane po niemalże pustym pokoju. Kilka książek, albumy ze zdjęciami i mały kaktus stały niedbale na stoliku. Spodnie, koszulki oraz kilka bluz leżało na fotelach. Właścicielka owych przedmiotów z roztargnieniem poprawiła rude kosmyki włosów. Nie miała zielonego pojęcia jak spakować wszystkie swoje rzeczy w kilka kartonowych pudeł. Ciuchy, kosmetyki oraz ukochana kolekcja książek, która zresztą zajęła już większość miejsca. Nagle dziewczyna usiadła po turecku na podłogę, chowając twarz w dłoniach. Z niedowierzaniem kręciła głową.
- jak mogłam zostawić to na ostatni moment? – rzuciła pytanie w eter.
Za niecałą godzinę Jared miał przyjechać po nią, żeby razem wrócili do małego mieszkanka, które mieli wynajmować w centrum Londynu. Ostatni dzień uczelnianego życia, a zarazem pierwszy dorosłego. Poppy z niechęcią rozejrzała się po akademiku. To właśnie tutaj spędziła wspaniałe lata, poznała najbliższych sobie ludzi oraz przeżyła pierwszą miłość. Na myśl o Marcelu dziewczyna drgnęła, poczuła ukłucie w sercu. Och głupia, przestań o nim myśleć – skarciła się w myślach i na nowo powróciła do pakowania. Do najbliżej stojącego kartonu powrzucała niedbale ciuchy, upychając wszystko tak aby dorzucić tam jeszcze kilka książek. 

***

- Nie mów do mnie w taki sposób! Nie jestem twoją koleżanką, a tym bardziej głupią fanką, której możesz rozkazywać – warknęła z niesmakiem – jestem twoją matką i czy ci się to podoba czy nie należy mi się szacunek!
- Przecież cię szanuję – odparł, przeczesując niedbale włosy. Z jego twarzy nie schodził zobojętniały uśmiech, a postawa wskazywała, że myślami był zupełnie gdzie indziej.
- Harry, mam dość. Chcę odzyskać swojego syna – dodała zrezygnowana, patrząc z wyrzutem na młodzieńca.
Był przystojny. Wysoki, umięśniony, ale nie przesadnie – brązowe włosy, lekko pofalowane i te piękne, zielone oczy. Wiedziała, że jej malutki syneczek był bożyszczem nastolatek, co niestety coraz bardziej odbijało się na jego charakterze. Niegdyś wesoły, rozbrajająco szczery, a zarazem tak bardzo sympatryczny teraz stał się zarozumiałym gnojkiem, z którym nawet ona nie miała ochoty spędzać czasu.
- Przecież jestem twoim synem, nie rozumiem o co ci chodzi – odparował, a następnie szybkim ruchem wyciągnął telefon z kieszeni i przyłożył go sobie do ucha.
Pani Styles westchnęła. Przyglądała się jak jej syn chodzi w koło po pokoju, drugą ręką mierzwiąc mimowolnie włosy. Miała do siebie pretensje. Tyle czasu bezsłownie przyglądała się jak jej chłopiec staje się typem mężczyzny, którego zawsze kazała unikać córce. Jak mogła do tego doprowadzić? – wciąż w kółko zadawała sobie to pytanie, a co gorsza nie wiedziała jak to naprawić. Za chwilę będzie za późno i już na zawsze taki zostanie – zadufany w sobie, arogancki i egoistyczny.
Harry po szybkiej wymianie zdań rozłączył się. Już miał wychodzić, przecież za kilka godzin miał samolot do swojego apartamentu w LA. Teraz mieszkał w Stanach, tak jak prawdziwe gwiazdy. Uśmiechnął się mimowolnie na tą myśl, ukazując chłopięce dołeczki w policzkach.
- Harry – zagadnęła po raz ostatni – a może chociaż przez chwilę spróbuj pożyć jak normalny chłopiec. Bez Hollywood za plecami.
- Przecież żyję jak normalny człowiek – odparował . Na jego twarzy pojawił się grymas, wskazujący coraz większe zdenerwowanie.
- Proszę cię, przemyśl to. Zastanów się kim byś teraz był gdyby nie 1D i spróbuj chociaż przez chwilę tak pożyć – dodała coraz bardziej załamana – może spojrzysz na świat innymi oczami, nabierzesz dystansu i zdobędziesz nowe doświadczenie, które pomoże ci w pisaniu coraz to lepszych piosenek.
Chłopak, trzymając już dłoń na klamce ostatni raz spojrzał na matkę. Był wściekły. Coraz częściej męczyły go odwiedziny rodzinnych stron, ale teraz wyjeżdżał stąd naprawdę zły. Szybko nie wróci. Rzucił niedbałe „Cześć" i wyszedł.
Słowa matki rozbrzmiewały w głowie w najmniej spodziewanych momentach, podczas nagrań, wywiadów, a nawet randek z ładnymi jeszcze nieodkrytymi modelkami. Harry niechętnie przyglądał się wszystkiemu co go otaczało ze świadomością, że dalekie było od normalności szarego człowieka. Już nawet nie pamiętał kiedy rozmawiał z kimś niezwiązanym ze światem medialnym, z kimś tak w pełni normalnym. Musiał przyznać rację matce, a tak bardzo tego nie chciał. Z upartością osła szukał chociaż jednego elementu, który zaprzeczyłby wszystkiemu co mówiła pani Styles, ale nie potrafił nic takiego znaleźć. Odkąd trafił do X Factor, a następnie 1D zaczął żyć w świecie tak barwnym, a zarazem niedostępnym dla innych, że zapomniał o ludziach, do których tak naprawdę chciał trafić poprzez teksty swoich piosenek. Niechętnie sięgnął po telefon. Po kilku sygnałach odezwał się głos jedynej kobiety, którą był pewien że kocha.
- Mamo, masz rację. Jestem dupkiem oderwanym od rzeczywistości – przyznał ze skruchą.
- Cieszę się, że zauważyłeś, ale u mnie właśnie jest środek nocy – odparła, ziewając w między czasie – więc daj znać jak wymyślisz co z tym zrobić, a teraz skarbie idę spać – po tych słowach rozłączyła się, zostawiając Harrego w stanie lekkiej dezorientacji.
Ma to naprawić, ale jak?