Głośna
muzyka zakłócała ryk odkurzacza. Lubiłam jak cały dom trząsł się pod wpływem
riffów wydobywających się z głośników. Jedynie w takich warunkach mogłam
sprzątać; odkurzać, wycierać kurze oraz zmywać naczynia. Poza tym tylko podczas porządków moja matka nie narzekała na
„szarpidruty” jak pieszczotliwie nazywała moich ukochanych, rockowych
wokalistów.
-Okej,
gotowe – krzyknęłam, jednocześnie ściszając wieżę – Mamo, posprzątałam
wszystko. Idę się przebrać. Zaraz będzie Vee – dodałam po chwili.
-Cass czy
ty musisz ciągle się włóczyć?! Nie możesz chociaż jednego dnia wysiedzieć w
domu? – zapytała, patrząc na mnie swoim wzrokiem. Mogłam się tego spodziewać.
Tak jest każdego dnia, kiedy mamusia jest w domu. Dlaczego ona nie rozumie, że
lubię spędzać czas z osobami mojego pokroju. Ludźmi, którzy mnie wspierają, a
nie ciągle krytykują.
-Jakoś
tak wyszło – odparłam, wchodząc powoli po schodach.
-Jak
chcesz to idź,
ale ode mnie żadnych pieniędzy nie dostaniesz! Nie będę sponsorować tobie
piwska! – warknęła, rzucając talerzem, zresztą kolejnym w tym tygodniu. Nie
miałam ochoty znowu się kłócić. Normalnie pewnie bym została w domu, ale to już
nie miało sensu. Wpadła w tą swoją histerię, nie dało się już tego opanować. Po
co więc się kłócić? Niechętnie sięgnęłam po czarny, zniszczony portfel leżący
na półce z książkami.
-Cholera
– syknęłam pod nosem. Tak jak myślałam. Nic. Nawet funta nie było, a co tu
mówić o piwie. No nic. Może Vee będzie miała jakąś kasę. Westchnęłam.
Założyłam
pierwsze lepsze jeansy leżące na fotelu. Z szafki wyciągnęłam jedną z czarnych
koszulek ze znakiem jednego z moich ulubionych zespołów, a wtedy mój telefon
zaczął wibrować. Oznaczało to jedno, pojawiła się White.
Dźwięki
akustycznej gitary rozbrzmiewały przyjemnie pieszcząc moje uszy. Siedziałam po
turecku przy jednej z najbardziej ruchliwych ulic w tym mieście. Razem z
przyjaciółmi postanowiliśmy ponownie za pomocą muzyki zebrać pieniądze na
szczytny cel, jakim było piwo i fajki. Marcel używał swojego barwnego, lekko
zachrypniętego głosu chcąc oczarować przechodzących wokół nas ludzi. Mimowolnie
spojrzałam na przyjaciela. Jak zwykle miał rozczochrane jasne włosy, które
sterczały w każdą stronę. Jego czekoladowe oczy spoglądały na przechodniów, a
może wcale nie. Myślę, że był nieobecny, zatracił się w muzyce. Jego palce
automatycznie układały się w odpowiedni akord, usta śpiewały właściwe słowa,
ale on myślał o czymś zupełnie innym.
Vee
czasami kiedy schodziłyśmy na temat ekipy, mówiła o tym, że ja i Marcel
tworzylibyśmy piękną parę. Jak to kiedyś ujęła: „Słuchaj, będziecie taką artystyczną parą, on gra, śpiewa a ty rozpijasz go do
nieprzytomności! To naprawdę jest cholernie romantyczne. W ogóle zauważyłam, że
nie odrywa od ciebie tych swoich patrzałek! Weź się za niego dziewczyno!”
Może miała racje, ale był jeden problem. Dla mnie to tylko znajomy, dobry kumpel, któremu czasem mogę wyżalić się na temat swojego losu. Kiedyś nawet chciałam się w nim zakochać, przecież mam dziewiętnaście lat, pragnę kochać… jednak to nie takie proste. Jedyni mężczyźni jacy mnie interesowali na ogół byli niedostępni, a reszta przerażała mnie. Bałam się wchodzić w relacje damsko-męskie. Uciekałam na myśl o bycie w związku z kimś na poważnie, co innego o tym marzyć, a co innego gdy staje przed tobą facet i mówi Kurwa, kocham cię!
Może miała racje, ale był jeden problem. Dla mnie to tylko znajomy, dobry kumpel, któremu czasem mogę wyżalić się na temat swojego losu. Kiedyś nawet chciałam się w nim zakochać, przecież mam dziewiętnaście lat, pragnę kochać… jednak to nie takie proste. Jedyni mężczyźni jacy mnie interesowali na ogół byli niedostępni, a reszta przerażała mnie. Bałam się wchodzić w relacje damsko-męskie. Uciekałam na myśl o bycie w związku z kimś na poważnie, co innego o tym marzyć, a co innego gdy staje przed tobą facet i mówi Kurwa, kocham cię!
Poczułam
jak ktoś obok mnie siada. Nawet nie zwróciłam na to uwagi byłam pewna, że to
Vee po prostu się przysunęła, jednak gdy poczułam przyjemne, męskie perfumy
mimowolnie spojrzałam na osobę znajdującą się po mojej prawej stronie. Szok.
Nie znałam go. Chłopak miał może z jakieś dwadzieścia lat. Jego ciemnoblond
włosy ułożone były w artystyczny nieład. Natomiast jego twarz była taka
radosna, uśmiechnięta, a zarazem tak piękna. Niesamowite, niebieskie tęczówki
świdrowały mnie na wylot. Kiedy
uświadomiłam sobie, że przystojny nieznajomy przygląda mi się z taką samą
gorliwością, automatycznie odwróciłam głowę, rumieniąc się aż po same cebulki
włosów.
-Przepraszam,
mogę? – zapytał, jego głos był taki zabawny, radosny i ciepły. Przypominał
zimowe wieczory przy rozpalonym ognisku albo letnie promienie słońca, chłodne
morze i najcudowniejsze wakacje w życiu.
Bez zastanowienia przytaknęłam, pragnąc aby został z nami jak
najdłużej - Świetnie!
Nagle
Marcel zmienił melodię, zaczynając śpiewać jedną z moich ulubionych, ulicznych
utworów „Wonderwall”. Nieznajomy szybko załapał tonacje i dołączył do naszych
jęków. Jeżeli kiedyś uważałam, że głos Kwiatkowskiego jest przepiękny to
niestety teraz muszę zmienić zdanie. Młody mężczyzna, który wciąż siedział obok
mnie, pobił go o głowę. Nigdy nie słyszałam tak wspaniałego głosu, kojącego
zmysły, a zarazem dodającego otuchy.
Jego właśnie taki był. Niesamowity, magiczny.
-Jestem
Cassie – szepnęłam, gdy przyjaciel skończył grać kawałek od Oasis.
-Louis –
odparł, uśmiechając się szeroko.
Hej. Jak na razie nikt nie komentuje, ale mam nadzieję, że niebawem to się zmieni. Szczerze ucieszyłam się, że pojawili się obserwujący, oznacza to, że jednak ktoś wie o istnieniu tego bloga.
Chciałabym serdecznie podziękować Aronowej za zrobienie przepięknego szablonu. ;)
Do napisania.
A ja jestem Karolina i jestem twoją nową fanką! No może przesadziłam z tą nową bo od dawna śledzę twoje poczynania na "Skazana podążać ścieżką, z której nie można uciec..." Co prawda na trochę innym koncie. Dzisiaj zajrzałam czy nie wstawiłaś przypadkiem czegoś nowego i muszę powiedzieć ci, że się na tobie zawiodłam, ale nie krzyczę bo sama rozumiem co znaczy termin "utrata weny" :) Po kliknięciu w link oniemiałam gdy zaczęłam czytać. I znów na nowo Cię pokochałam, zaczyna się naprawdę świetnie i życzę Ci byś nie utraciła weny zbyt szybko, a najlepiej wcale. Sama również zapraszam na swoje nowe opowiadanie również o One Direction. Musisz tylko zagłosować w małej sądzie. Buziaki ;**
OdpowiedzUsuńhttp://one-direction-one-step-one-life.blogspot.com/
Cześć to znowu ja, nie bardzo jeszcze wiem gdzie powiadamiać więc tutaj mówię, że już dziś pojawił się prolog więc zapraszam, buziaki ;**
OdpowiedzUsuńhttp://one-direction-one-step-one-life.blogspot.com/
Zaczyna się bardzo fajnie :) Czekam na 2 rozdział :*
OdpowiedzUsuń