poniedziałek, 21 lipca 2014

Prolog

Nowe opowiadanie, nowa historia. ;) Posłuchałam Was i jest kolejne directionerskie opowiadanie..;3 Mam nadzieję, że się spodoba.
Do napisania.

inspiracja


Przyjemny dźwięk gitary rozchodził się po całej hali koncertowej. Mój ukochany zespół stał na scenie, grając jedną z najbardziej romantycznych piosenek na świecie. Cała piątka siedziała na stopniach śpiewając wspólnie refren do „Little Things”. Kochałam tą piosenkę, uwielbiałam ich, a teraz w końcu spełniły się moje marzenia i pojawiłam się na ich koncercie. Od miesiąca mieszkałam w Londynie odkładając grosz do grosza, żeby kupić bilet dla vipów. Skoro już miałam wydać cały majątek by tutaj się pojawić to dlaczego nie wykorzystać tego by móc ich poznać? Może Harry zrozumie, że jestem ideałem dla niego i będzie chciał się ze mną umówić?
 Cicho prychnęłam.  Byłam taka naiwna. Przecież wiadomo, że uśmiechnie się, da mi swój autograf, może jeżeli będę mieć odrobinę szczęścia to wymieni ze mną parę zdań, a potem stanę się dla niego tylko jedną z miliona twarzy jakie widział na swoich koncertach.
Nie ważne. Jestem tu gdzie jestem. Liczy się tu i teraz. Chłopcy właśnie grali ostatni kawałek dzisiejszego wieczoru. Mimowolnie uśmiechnęłam się, nie mogąc doczekać się aż ich poznam.

Usiadłam w jednym z kilkunastu pokoi znajdujących się w budynku obok sceny. Razem z kilkoma dziewczynami, które tak samo jak ja miały bilet dla vipów czekałam, aż chłopcy się pojawią. Poprawiłam niesforny kosmyk jasnych włosów, przetarłam ze zmęczenia oczy i wtedy usłyszałam ciche skrzypniecie drzwi, które właśnie się otworzyły. Cała piątka z przyklejonymi na twarzy uśmiechami podeszła do wcześniej przygotowanego stolika i usiadła. Kilka dziewczyn od razu do nich podbiegło popiskując z zachwytu. Automatycznie spojrzałam na Harry’ego.  Delikatny uśmiech nie schodził z jego twarzy, a zielone oczy skupione były na niskiej brunetce mniej więcej w moim wieku. Najwyraźniej spodobała mu się. Nie odrywał od niej oczu, uśmiechał się zalotnie i pewnie zaczął podrywać. Cóż rzeczywistość bywa bolesna. Niechętnie odwróciłam od niego wzrok i wtedy zobaczyłam te czekoladowe, piękne tęczówki wpatrzone we mnie. Mimowolnie uśmiechnęłam się, podchodząc do przystojnego bruneta siedzącego najbliżej mnie.
-Cześć, mogę prosić o autograf? – zapytałam, przyglądając się jego pięknym, równym białym zębom. Prostemu, uroczemu noskowi i tym wielkim, czekoladowym oczom. Zayn Malik pokiwał twierdząco głową i wziął ode mnie kawałek czystego pergaminu.
-Jak się nazywasz? Komu dedykować? – zapytał, czarując mnie swoim akcentem.
-Julia – odparłam, nie wiedząc czemu, rumieniąc się.

Nie pamiętam jak dalej potoczyła się nasza rozmowa. Kilka zalotnych uśmiechów, przelotnych dotknięć dłoni, a potem delikatnych, niepewnych pocałunków. Jego usta były tak przyjemnie ciepłe, miękkie. Czułam jego palce na swoich plecach, jego dotyk palił mnie od wewnątrz. Jak znaleźliśmy się w hotelowym pokoju, sama nie wiem. Zatracona w jego objęciach zapomniałam o bożym świecie. Liczył się tylko on, tylko ta noc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz