Do napisania.
inspiracja
Przyjemny
dźwięk gitary rozchodził się po całej hali koncertowej. Mój ukochany zespół
stał na scenie, grając jedną z najbardziej romantycznych piosenek na świecie. Cała
piątka siedziała na stopniach śpiewając wspólnie refren do „Little Things”.
Kochałam tą piosenkę, uwielbiałam ich, a teraz w końcu spełniły się moje
marzenia i pojawiłam się na ich koncercie. Od miesiąca mieszkałam w Londynie
odkładając grosz do grosza, żeby kupić bilet dla vipów. Skoro już miałam wydać
cały majątek by tutaj się pojawić to dlaczego nie wykorzystać tego by móc ich
poznać? Może Harry zrozumie, że jestem ideałem dla niego i będzie chciał się ze
mną umówić?
Cicho prychnęłam. Byłam taka naiwna. Przecież wiadomo, że
uśmiechnie się, da mi swój autograf, może jeżeli będę mieć odrobinę szczęścia
to wymieni ze mną parę zdań, a potem stanę się dla niego tylko jedną z miliona
twarzy jakie widział na swoich koncertach.
Nie
ważne. Jestem tu gdzie jestem. Liczy się tu i teraz. Chłopcy właśnie grali
ostatni kawałek dzisiejszego wieczoru. Mimowolnie uśmiechnęłam się, nie mogąc
doczekać się aż ich poznam.
Usiadłam
w jednym z kilkunastu pokoi znajdujących się w budynku obok sceny. Razem z
kilkoma dziewczynami, które tak samo jak ja miały bilet dla vipów czekałam, aż
chłopcy się pojawią. Poprawiłam niesforny kosmyk jasnych włosów, przetarłam ze
zmęczenia oczy i wtedy usłyszałam ciche skrzypniecie drzwi, które właśnie się
otworzyły. Cała piątka z przyklejonymi na twarzy uśmiechami podeszła do
wcześniej przygotowanego stolika i usiadła. Kilka dziewczyn od razu do nich
podbiegło popiskując z zachwytu. Automatycznie spojrzałam na Harry’ego. Delikatny uśmiech nie schodził z jego twarzy,
a zielone oczy skupione były na niskiej brunetce mniej więcej w moim wieku.
Najwyraźniej spodobała mu się. Nie odrywał od niej oczu, uśmiechał się zalotnie
i pewnie zaczął podrywać. Cóż rzeczywistość bywa bolesna. Niechętnie odwróciłam
od niego wzrok i wtedy zobaczyłam te czekoladowe, piękne tęczówki wpatrzone we
mnie. Mimowolnie uśmiechnęłam się, podchodząc do przystojnego bruneta
siedzącego najbliżej mnie.
-Cześć,
mogę prosić o autograf? – zapytałam, przyglądając się jego pięknym, równym
białym zębom. Prostemu, uroczemu noskowi i tym wielkim, czekoladowym oczom.
Zayn Malik pokiwał twierdząco głową i wziął ode mnie kawałek czystego
pergaminu.
-Jak
się nazywasz? Komu dedykować? – zapytał, czarując mnie swoim akcentem.
-Julia
– odparłam, nie wiedząc czemu, rumieniąc się.
Nie
pamiętam jak dalej potoczyła się nasza rozmowa. Kilka zalotnych uśmiechów,
przelotnych dotknięć dłoni, a potem delikatnych, niepewnych pocałunków. Jego
usta były tak przyjemnie ciepłe, miękkie. Czułam jego palce na swoich plecach,
jego dotyk palił mnie od wewnątrz. Jak znaleźliśmy się w hotelowym pokoju, sama
nie wiem. Zatracona w jego objęciach zapomniałam o bożym świecie. Liczył się
tylko on, tylko ta noc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz