Drobna blondynka kucała w małej, zniszczonej przez swój wiek
łazience. Miała nieobecny wzrok, wciąż z niedowierzeniem przyglądała się małemu
urządzeniu, które trzymała w dłoni. Wyglądem przypominał termometr, ale nim nie
był. Test ciążowy wskazał wynik, którego najbardziej się obawiała. Od dwóch
tygodni czekała na okres, który nie chciał nadejść, teraz już z wiadomych
powodów. Z desperacjom rozejrzała się po pomieszczeniu. Szare kafelki ledwo
trzymały się ściany, co niektóre już odpadły. Zniszczona, brudna wanna stała w
kącie niedaleko starej pralki, które można było w Polsce kupić za czasów PRL-u.
Niezdarnie usiadła na podłodze tuż obok szafki z umywalką. To co się działo nie
mogło być prawdą. NIE! Przecież nie mogła zajść w ciąże. To było niedorzeczne.
Straciła dopiero co dziewictwo z muzykiem. Pierwszy stosunek i od razu wpadka?
Nie mogła w to uwierzyć. W kącikach niebieskich oczu pojawiły się słone łzy.
Niezdarnie upuściła test ciążowy , zasłaniając dłońmi twarz. Cichy szloch
rozniósł się po całym pomieszczeniu.
Tak bardzo nienawidziła swojego życia. Wyjazd do Anglii miał
wszystko zmienić. Miało być tak cudownie. Nowa praca, nowe otoczenie, nowy
świat. Miała zarobić pieniądze, wrócić do domu, pochwalić się rodzicom jaka
jest odpowiedzialna i dojrzała. Miała kupić nowy samochód, może wynająć
mieszkanie i iść na studia. No właśnie – miała. Jednak teraz wszystko się
zmieniło. Nie może wrócić do domu. Co jej rodzice powiedzą?! Oczami wyobraźni
widziała rozczarowaną minę matki i wściekłego ojca. Ich ukochana córeczka
puściła się z jakąś gwiazdeczką. Nawet nie miałaby jak obciążyć Zayn’a
alimentami. No właśnie!
Niezdarnie podniosła się z podłogi. Długimi palcami
przeczesała rozczochrane, jasne włosy. Spojrzała w lustro, wyglądała strasznie.
Oczy napuchły jej od łez, a tusz do rzęs zostawił czarne smugi na pół jej
czerwonej od rozpaczy twarzy. Odkręciła z wściekłością kran z wodą, jakby
chciała wyżyć się na tym niewinnym kurku od wody. Opłukała twarz, ostatni raz
pozwalając sobie na cichy szloch. Musiała działać. Nie przyjechała do Anglii by
klepać biedę. Skoro Zayn zmajstrował jej dziecko to będzie płacić!
Wytarła twarz w świeży ręcznik, a następnie zmyła do końca
już i tak zniszczony makijaż by na nowo pomalować się. Wszystko zajęło jej
kilka minut, a następnie wpisała nazwę producenta zespołu One Direction. Nie
miała czasu musiała działać.
Dziewczyna przemierzała kolejne przecznice miasta, aby
dostać się do Syco Music. Z tego co przeczytała w Internecie to właśnie była
wytwórnia, która zajmowała się działalnością One Direction. W kieszeni trzymała
test ciążowy jakby był głównym motywatorem jej działania. Sprawnie obliczyła,
że od współżycia z Zayn’em minął dokładnie miesiąc. Miesiąc dzielenia się swoim
ciałem z nową istotą. Przypomniał jej się jeden z odcinków dr. Housa. Pasożyt,
który będzie żywił się na niej przez minimum kolejne osiemnaście lat. Nigdy już
nie będzie sama. Będzie miała pod opiekom cudowne, małe stworzenie, które mimo
tego, że było wpadką i wiedziała o nim od poranku to już stało się jej oczkiem
w głowie. Od dzisiejszego dnia pokochała go lub ją szczerą, prawdziwą, matczyną
miłością.
-Będę mamą – szepnęła do siebie, mimowolnie uśmiechając się
przy tym.
Nawet nie zauważyła kiedy znalazła się przed szklanym,
pięknym budynkiem z ogromnym napisem: „ Syco Music”. Niepewnie podeszła do
drzwi, biorąc duży wdech powietrza. Kiwnęła zdecydowanie głową i weszła do
budynku. Podeszła do kobiety siedzącej za ladą, przeglądającej coś w
komputerze.
-Przepraszam, chciałabym dostać się do Pana Simona Cowella –
powiedziała dosyć niepewnym głosem. Sama zdziwiła się, gdy usłyszała swój
zdławiony głos.
-Malutka, też bym wiele chciała – odparła kobieta, nawet nie
spojrzawszy na Julię. Jej duże szare oczy ze znudzeniem wciąż wpatrywały się w
monitor. Na około była po czterdziestce.
-Proszę mnie zrozumieć to ważne – blondynka nie poddawała
się. Po tych słowach jej głos całkowicie się załamał, a oczy zaszkliły się
ponownie łzami. W głowie klęła na swoją głupotę i te cholerne emocje, które
ogarnęły nią.
Brunetka siedząca za ladą spojrzała na nastolatkę niepewnym
wzrokiem. Coś w niej pękało. Wewnętrznie czuła, że ta mała jest jakaś inna. Nie
jest typową fanką chłopców z One Direction, które przychodziły do wytwórni
tylko po to by dowiedzieć się o adres swoich ukochanych idoli. Była inna.
Przerażona, zagubiona i taka delikatna. Stanowiła całkowite przeciwieństwo tych
wszystkich nastolatek.
-Posłuchaj mnie teraz uważnie. Biuro pana Cowella jest na
trzecim piętrze po prawej stronie. Na drzwiach będzie tabliczka. Ja teraz pójdę
zrobić sobie kawę. Cały czas zabraniam tobie tam iść, zrozumiałyśmy się? – jej
głos był stanowczy, ale na twarzy gościł ciepły uśmiech, dodający otuchy
nastolatce. Po tych słowach wstała i odeszła w nieznanym kierunku.
Julia szybko zrozumiała aluzję. Nikt nie musiał jej niczego
drugi raz powtarzać. Szybko skierowała się do windy, nie czekając aż ktoś ją
złapie. Nacisnęła jeden z przycisków, a winda bezgłośnie ruszyła.
Świetny :) szkoda tylko że taki krótki....
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie reakcja Zayna... Na pewno nie będzie za szczęśliwy....
Czekam na next!