czwartek, 28 sierpnia 2014

Rozdział drugi




Sama nie wiedziała co zamierza zrobić. Co powie? Wparuje tam i zacznie wydzierać się na niewinnego człowieka? To wszystko było głupie. Chciała się cofnąć uciec, ale nie mogła. Nie była przecież sama. Nosiła w sobie małego człowieka, który będzie potrzebował mnóstwo rzeczy. Pieluchy, smoczki, kołyska, wózek, kaszki nie kaszki. Po prostu nie było jej na to stać. Od tygodnia jadła czerstwy chleb z pasztetem. Spała na zjedzonej przez mole kanapie. Nie mogła pozwolić by JEJ dziecko wychowywało się  w takich warunkach.
Na myśl o tym wszystkim skrzywiła się. Przytaknęła sobie na dodanie otuchy. Wyszła z windy i skierowała się w prawo. Od razu zauważyła ogromne, dębowe drzwi z dużą, pozłacaną tabliczką „producent Simon Cowell”. Chwyciła za ciężką klamkę, mówiąc do siebie:
-Raz się żyję – właśnie wtedy naparła na drzwi, które od razu odskoczyły ukazując obszerny gabinet, pomalowany w odcieniach brązu. Niedaleko drzwi stał również brązowy, skórzany komplet wypoczynkowy, natomiast na środku znajdowało się dębowe biurko zawalone papierami. Dopiero po chwili dojrzały mężczyzna siedzący przy komputerze zauważył, że do jego gabinetu wtargnęła jakaś nieznana, młoda dziewczyna.
-Słucham? – odezwał się, przyglądając jej się z obojętnością.
-To pan wykreował One Direction, prawda? – nie czekała na jego odpowiedz, szybko mówiła dalej – jestem jedną z fanek. Nie, nie przyszłam prosić o adres czy numer chłopaków. Chciałam zapytać kto do cholery weźmie odpowiedzialność za to, że jeden z nich zrobił mi dziecko.
Nie czekała na żadną reakcje mężczyzny. Podeszła szybko do jego biurka, wyciągając test ciążowy, wciąż pokazujący pozytywny wynik.
-Mam świadomość tego, że to dziwne, że przychodzę do pana, ale cóż…- mimowolnie w jej oczach znów pojawiły się łzy – Zayn Malik nie potrafi się zabezpieczać – syknęła.
-Skąd mam pewność, że to jego dziecko? – w końcu siedzący przed dziewczyną, mężczyzna odezwał się. Przeczesał dłonią swoje szpakowate włosy, przyglądając się nastolatce. Szukał jakiegoś znaku, który świadczyłby o tym, że kłamie. Nie wydawała się być aż tak dobrą aktorką by przechytrzyć pracującą w recepcji Dianę, a następnie jego. To było zbyt prawdziwe, zbyt rzeczywiste.
- ja mogę poczekać do narodzin dziecka, a wtedy możemy zrobić test na ojcostwo. Jednak proszę się nie zdziwić jeżeli cały świat będzie mówił o skandalu. Zayn Malik nagle okaże się ojcem, dodatkowo zostaje zmuszony do płacenia alimentów ,bo nie przyznawał się do ojcostwa. Wiem, wiem… skandale w tym świecie są mile widziane… - zaczęła, jednak Simon przerwał jej.
-Masz racje, są mile widziane, ale nie takie. Poczekaj tutaj, zadzwonię po Zayn’a. Napijesz się czegoś? – zapytał, uśmiechając się do niej niepewnie.

Blondynka rozsiadła się wygodnie na brązowej kanapie. Na dębowym stoliku postawiła kubek gorącej herbaty przyniesiony przez uśmiechniętą recepcjonistkę, którą poznała przy wejściu do budynku.  Simon wyszedł jakiś czas temu ze swojego gabinetu z komórką przy uchu. Jedyne co Julia wiedziała to, to że udało mu się dodzwonić do Zayn’a, jednak nie miała możliwości przysłuchania się konwersacji obu panów.
Dziewczyna niepewnie wzięła do ręki łyżeczkę, starając się wsypać cukier do herbaty, jednak nie było to takie proste jak mogłoby się wydawać. Jej dłonie z niewyjaśnionego powodu drżały, zresztą nie tylko dłonie ale całe ciało. Nie wierzyła w to co się dzieje. Jeszcze miesiąc temu była zwykłą nastolatką, która wyjechała z Polski za pracą. Nawet udało jej się znaleźć może nie najlepiej płatne zajęcie w małym przydrożnym barze. Zarabiała krocie, ale wystarczało jej na czynsz i jedzenie. Może nie było cudownie, ale była szczęśliwa. Mieszkała sama, bez rodziców. Poznawała nowych ludzi, miała chodzić na imprezy, upijać się, po prostu szaleć. Teraz mogła o tym zapomnieć. W ciąży nie można palić, pić ani imprezować. Musiała regularnie sypiać, dobrze się odżywiać i co najważniejsze, a zarazem najtrudniejsze dla niej – nie mogła przeciążać się w pracy. Pomimo tego, że pracowała w barze, stała kilkanaście godzin przy zmywaku lub latała z talerzami do klientów. W ciąży jednak mogła zapomnieć o takim sposobie zarabiania pieniędzy. Najprawdopodobniej kiedy pojawi się brzuch ona straci pracę.
Na jej ładnej twarzy pojawił się grymas niezadowolenia. Chciała być samodzielna, ale to było niemożliwe w zaistniałej sytuacji. Musiała mieć gdzie spać i co jeść, a bez pracy nie mogłaby opłacić czynszu. Co jeżeli Zayn uda, że jej nie pamięta i będzie chciał czekać aż do narodzin dziecka? Oczywiście do piątego miesiąca da sobie radę, bo będzie mogła pracować, ale co potem? Może zaoszczędzi na jeden miesiąc, ale co dalej? Nie mogła przecież wrócić do Polski! Z drugiej strony nie będzie ją stać na to by zostać tutaj. Julia energicznie pokręciła głową jakby chciała wyrzuć te myśli z głowy. Jednak to nie było takie proste. Zaczęła bać się o swoją przyszłość. Czy będzie musiała mieszkać pod mostem?
-Boże, nie – jęknęła. Właśnie wtedy otworzyły się drzwi, za którymi pojawił się Simon wraz ze wściekłym Zayn’em.
Chłopak już nie był taki uroczy i miły jak podczas ich pierwszego spotkania, wręcz przeciwnie, emanował złością. Wszystkie jego mięśnie były spięte, jakby przygotowywał się do ataku. Przypominał rozwścieczonego tygrysa. Julia mimowolnie skuliła się w kącie kanapy, jakby obawiała się, że chłopak rzuci się na nią. Simon jakby zauważył to, chwycił chłopaka za ramię.
-To jest właśnie ta dziewczyna – powiedział, spokojnie Simon.
-Nie pamiętam jej – warknął mulat, odwracając wzrok od dziewczyny – kłamie, nie znam jej. Nigdy z nią nie spałem.
-Nie kłam! – krzyknęła dziewczyna, w jej oczach pojawiły się kolejne łzy. Dłonie zacisnęła w pięści, chcąc uderzyć chłopaka – Nie pamiętasz waszego ostatniego koncertu w Londynie?! Do cholery, możesz sobie myśleć o mnie co chcesz, ale chcąc nie chcąc jesteś ojcem tego dziecka i uświadom to sobie! – warknęła.
-Poczekamy zobaczymy  - odparł, przyglądając jej się zaciekle. Był wściekły, gotowy do mordu.
-Świetnie, spotkamy się w sądzie – warknęła, jednym zwinnym krokiem obeszła sofę i wyszła, trzaskając drzwiami.

Pierdolony drań! Wyobraża sobie, że jest bóg wie kim! Zakichany romantyk. Boże jaka ja byłam głupia. Po co ja się w to wszystko wpakowałam. Po co szłam na ten głupi koncert? Po cholerę chciałam się z nimi spotkać? No tak, Harry. Chciałam poznać Styles’a, a poszłam do łóżka z Malikiem. Jestem żenująca – myśli tłoczące w głowie Julii nie dawały jej nawet na moment spokoju. Bóg nieźle się z nią zabawił. Musiała to przyznać. Jednak nie spodziewała się tego co po chwili się wydarzyło. Nagle poczuła szarpnięcie. Przygotowała się do bólu, który jednak nie nadszedł.
-Przepraszam. Zachowałem się jak dureń. Wróć tam. Ustalimy wszystko. – Zayn Malik stał tuż przed nią, trzymając ją nieco za mocno za ramię. Następnie chwycił ją niepewnie za dłoń i pociągnął w kierunku, z którego dopiero co wybiegła.

1 komentarz: