Sama nie wiedziała co zamierza zrobić. Co powie? Wparuje tam
i zacznie wydzierać się na niewinnego człowieka? To wszystko było głupie.
Chciała się cofnąć uciec, ale nie mogła. Nie była przecież sama. Nosiła w sobie
małego człowieka, który będzie potrzebował mnóstwo rzeczy. Pieluchy, smoczki,
kołyska, wózek, kaszki nie kaszki. Po prostu nie było jej na to stać. Od
tygodnia jadła czerstwy chleb z pasztetem. Spała na zjedzonej przez mole
kanapie. Nie mogła pozwolić by JEJ dziecko wychowywało się w takich warunkach.
Na myśl o tym wszystkim skrzywiła się. Przytaknęła sobie na
dodanie otuchy. Wyszła z windy i skierowała się w prawo. Od razu zauważyła ogromne,
dębowe drzwi z dużą, pozłacaną tabliczką „producent Simon Cowell”. Chwyciła za
ciężką klamkę, mówiąc do siebie:
-Raz się żyję – właśnie wtedy naparła na drzwi, które od
razu odskoczyły ukazując obszerny gabinet, pomalowany w odcieniach brązu.
Niedaleko drzwi stał również brązowy, skórzany komplet wypoczynkowy, natomiast
na środku znajdowało się dębowe biurko zawalone papierami. Dopiero po chwili
dojrzały mężczyzna siedzący przy komputerze zauważył, że do jego gabinetu
wtargnęła jakaś nieznana, młoda dziewczyna.
-Słucham? – odezwał się, przyglądając jej się z
obojętnością.
-To pan wykreował One Direction, prawda? – nie czekała na
jego odpowiedz, szybko mówiła dalej – jestem jedną z fanek. Nie, nie przyszłam
prosić o adres czy numer chłopaków. Chciałam zapytać kto do cholery weźmie
odpowiedzialność za to, że jeden z nich zrobił mi dziecko.
Nie czekała na żadną reakcje mężczyzny. Podeszła szybko do
jego biurka, wyciągając test ciążowy, wciąż pokazujący pozytywny wynik.
-Mam świadomość tego, że to dziwne, że przychodzę do pana,
ale cóż…- mimowolnie w jej oczach znów pojawiły się łzy – Zayn Malik nie
potrafi się zabezpieczać – syknęła.
-Skąd mam pewność, że to jego dziecko? – w końcu siedzący
przed dziewczyną, mężczyzna odezwał się. Przeczesał dłonią swoje szpakowate
włosy, przyglądając się nastolatce. Szukał jakiegoś znaku, który świadczyłby o
tym, że kłamie. Nie wydawała się być aż tak dobrą aktorką by przechytrzyć
pracującą w recepcji Dianę, a następnie jego. To było zbyt prawdziwe, zbyt
rzeczywiste.
- ja mogę poczekać do narodzin dziecka, a wtedy możemy
zrobić test na ojcostwo. Jednak proszę się nie zdziwić jeżeli cały świat będzie
mówił o skandalu. Zayn Malik nagle okaże się ojcem, dodatkowo zostaje zmuszony
do płacenia alimentów ,bo nie przyznawał się do ojcostwa. Wiem, wiem… skandale
w tym świecie są mile widziane… - zaczęła, jednak Simon przerwał jej.
-Masz racje, są mile widziane, ale nie takie. Poczekaj
tutaj, zadzwonię po Zayn’a. Napijesz się czegoś? – zapytał, uśmiechając się do
niej niepewnie.
Blondynka rozsiadła się wygodnie na brązowej kanapie. Na
dębowym stoliku postawiła kubek gorącej herbaty przyniesiony przez uśmiechniętą
recepcjonistkę, którą poznała przy wejściu do budynku. Simon wyszedł jakiś czas temu ze swojego
gabinetu z komórką przy uchu. Jedyne co Julia wiedziała to, to że udało mu się
dodzwonić do Zayn’a, jednak nie miała możliwości przysłuchania się konwersacji
obu panów.
Dziewczyna niepewnie wzięła do ręki łyżeczkę, starając się
wsypać cukier do herbaty, jednak nie było to takie proste jak mogłoby się
wydawać. Jej dłonie z niewyjaśnionego powodu drżały, zresztą nie tylko dłonie
ale całe ciało. Nie wierzyła w to co się dzieje. Jeszcze miesiąc temu była
zwykłą nastolatką, która wyjechała z Polski za pracą. Nawet udało jej się
znaleźć może nie najlepiej płatne zajęcie w małym przydrożnym barze. Zarabiała
krocie, ale wystarczało jej na czynsz i jedzenie. Może nie było cudownie, ale
była szczęśliwa. Mieszkała sama, bez rodziców. Poznawała nowych ludzi, miała
chodzić na imprezy, upijać się, po prostu szaleć. Teraz mogła o tym zapomnieć.
W ciąży nie można palić, pić ani imprezować. Musiała regularnie sypiać, dobrze
się odżywiać i co najważniejsze, a zarazem najtrudniejsze dla niej – nie mogła
przeciążać się w pracy. Pomimo tego, że pracowała w barze, stała kilkanaście
godzin przy zmywaku lub latała z talerzami do klientów. W ciąży jednak mogła
zapomnieć o takim sposobie zarabiania pieniędzy. Najprawdopodobniej kiedy
pojawi się brzuch ona straci pracę.
Na jej ładnej twarzy pojawił się grymas niezadowolenia.
Chciała być samodzielna, ale to było niemożliwe w zaistniałej sytuacji. Musiała
mieć gdzie spać i co jeść, a bez pracy nie mogłaby opłacić czynszu. Co jeżeli
Zayn uda, że jej nie pamięta i będzie chciał czekać aż do narodzin dziecka?
Oczywiście do piątego miesiąca da sobie radę, bo będzie mogła pracować, ale co
potem? Może zaoszczędzi na jeden miesiąc, ale co dalej? Nie mogła przecież
wrócić do Polski! Z drugiej strony nie będzie ją stać na to by zostać tutaj.
Julia energicznie pokręciła głową jakby chciała wyrzuć te myśli z głowy. Jednak
to nie było takie proste. Zaczęła bać się o swoją przyszłość. Czy będzie
musiała mieszkać pod mostem?
-Boże, nie – jęknęła. Właśnie wtedy otworzyły się drzwi, za
którymi pojawił się Simon wraz ze wściekłym Zayn’em.
Chłopak już nie był taki uroczy i miły jak podczas ich
pierwszego spotkania, wręcz przeciwnie, emanował złością. Wszystkie jego
mięśnie były spięte, jakby przygotowywał się do ataku. Przypominał
rozwścieczonego tygrysa. Julia mimowolnie skuliła się w kącie kanapy, jakby
obawiała się, że chłopak rzuci się na nią. Simon jakby zauważył to, chwycił
chłopaka za ramię.
-To jest właśnie ta dziewczyna – powiedział, spokojnie
Simon.
-Nie pamiętam jej – warknął mulat, odwracając wzrok od
dziewczyny – kłamie, nie znam jej. Nigdy z nią nie spałem.
-Nie kłam! – krzyknęła dziewczyna, w jej oczach pojawiły się
kolejne łzy. Dłonie zacisnęła w pięści, chcąc uderzyć chłopaka – Nie pamiętasz
waszego ostatniego koncertu w Londynie?! Do cholery, możesz sobie myśleć o mnie
co chcesz, ale chcąc nie chcąc jesteś ojcem tego dziecka i uświadom to sobie! –
warknęła.
-Poczekamy zobaczymy
- odparł, przyglądając jej się zaciekle. Był wściekły, gotowy do mordu.
-Świetnie, spotkamy się w sądzie – warknęła, jednym zwinnym
krokiem obeszła sofę i wyszła, trzaskając drzwiami.
Pierdolony drań!
Wyobraża sobie, że jest bóg wie kim! Zakichany romantyk. Boże jaka ja byłam
głupia. Po co ja się w to wszystko wpakowałam. Po co szłam na ten głupi
koncert? Po cholerę chciałam się z nimi spotkać? No tak, Harry. Chciałam poznać
Styles’a, a poszłam do łóżka z Malikiem. Jestem żenująca – myśli tłoczące w
głowie Julii nie dawały jej nawet na moment spokoju. Bóg nieźle się z nią
zabawił. Musiała to przyznać. Jednak nie spodziewała się tego co po chwili się
wydarzyło. Nagle poczuła szarpnięcie. Przygotowała się do bólu, który jednak
nie nadszedł.
-Przepraszam. Zachowałem się jak dureń. Wróć tam. Ustalimy
wszystko. – Zayn Malik stał tuż przed nią, trzymając ją nieco za mocno za
ramię. Następnie chwycił ją niepewnie za dłoń i pociągnął w kierunku, z którego
dopiero co wybiegła.
Dobrze, że za nią poszedł....
OdpowiedzUsuńCzekam na next!